Najstarszą informację o Chrzcie statku odczytano z hieroglifów egipskich sprzed ok. 4 tysięcy lat. Pierwotnie Chrzest morski był uroczystością przede wszystkim religijną. Dawni żeglarze poświęcali swoje statki i łodzie potężnym bóstwom żywiołów, by zjednać sobie ich przychylność. Stosowano przy tym wodę, jako symbol oczyszczenia i błogosławieństwa, winem zaś spełniano toast za pomyślność nowej jednostki. W społecznościach praktykujących krwawe ofiary dla przebłagania bogów, również Chrzest morski bywał pieczętowany krwią. Wikingowie przy wodowaniu łodzi kładli na pochylni niewolników. Zsuwający się kadłub miażdżył ich ciała.
Później ludzi zastąpiono naczyniami z krwią zwierzęcą lub nawet czerwoną farbą. Ale na przykład krajowcy z Wysp Salomona jeszcze na początku XX wieku przyozdabiali dziób nowej łodzi głową rytualnie zabitego jeńca. W średniowiecznej Europie Chrzest statku stał się już wyraźnie ceremonią liturgiczną, odprawianą najczęściej przez wysokich dostojników Kościoła. W Anglii za Tudorów nabrał on równocześnie charakteru uroczystości państwowej z całą właściwą temu bogatą oprawą. Uświetniał ją nierzadko sam król, który wznosił okolicznościowy toast a złoty puchar wrzucał do wody. Z czasem praktyczni Anglicy uznali to za karygodne marnotrawstwo i wprowadzili praktykę rozbijania o burtę butelki z winem. Francuzi, w ramach porewolucyjnej laicyzacji, zastąpili wodę i czerwone wino Szampanem. I ten właśnie obyczaj rozpowszechnił się najbardziej.